Żywność oraz jedzenie, to ważny temat, który dotyczy nas wszystkich, na co dzień jednak, w natłoku obowiązków, podchodzimy do niego w większości bezrefleksyjnie.
W gabinecie dość często pacjenci mówią i pytają o mięso z drobiu, szczególnie o kurczęta z supermarketów, sugerując, że bardzo je lubią i szybko się z nich przygotowuje różne dania. Musimy też pamiętać, że jest stosunkowo tanie, ale czy zdrowe?. Rosół na kurczaku z supermarketu za 5- 6 złotych to nie rosół to wywar sterydowo – antybiotykowy!
Coraz więcej ludzi coraz częściej zastępuje jedzenie „czerwonego mięsa” – „mięsem białym”, szczególnie mięsem kurczaków. Białe mięso kurczaków powszechnie uważane jest za „zdrową żywność”. Niestety, przypomina to zamianę arszeniku na strychninę, bowiem mięso drobiowe, podobnie zresztą jak i inne rodzaje mięs, zainfekowane jest różnymi bakteriami. Jedną z najbardziej rozpowszechnionych bakterii jest salmonella, która zaraża 1/3 wszystkich kurczaków. I choć niemalże każdy wie, iż prawidłowa obróbka termiczna mięsa unieszkodliwia salmonellę, to niewiele osób zdaje sobie sprawę z faktu istnienia salmonelli w prawie całym surowym mięsie kurzym. Jeśli rozpakujemy takie mięso, dotykając go dłońmi, to mamy salmonellę na rękach i przenosimy ją na prawie wszystkie rzeczy, które później dotkniemy. Jeżeli zdarzy się, że bakterie te znajdą się na zimnym kawałku mięsa czy na produktach nabiałowych, to spożywając później takie produkty, narażeni będziemy na bardzo poważny atak zatrucia pokarmowego.
Jak doszło, więc do sytuacji, w której coś tak zwykłego jak mięso kurczaka powinno posiadać ostrzeżenie zdrowotne?
Polscy producenci drobiu, lecz także część hodowców trzody chlewnej i bydła, podają zwierzętom nielegalne antybiotyki, które mogą być bardzo szkodliwe dla zdrowia ludzi. Według nich jest to powszechny proceder. – Nie obejdzie się bez tego! – Powiedziała jedna z właścicielek fermy drobiu. Tymczasem używanie antybiotyków, jako stymulatorów wzrostu jest w Polsce zakazane od 2006 roku. Wcześniej dodawanie aureomycyny, bacytracyny, streptomycyny, penicyliny czy terramycyny do pasz było na porządku dziennym. Mimo prawnego zakazu hodowcy nadal szprycują zwierzęta niebezpiecznymi dla zdrowia substancjami. Te środki są podawane poza kontrolą weterynaryjną, hodowcy kupują je z nielegalnych źródeł, tam, gdzie taniej. Wszystko dla własnego zysku, ale przeciwko nam, którzy kupujemy i jemy mięso.
To jest zamach na nasze zdrowie i życie. To pokazuje też, że kontrole weterynaryjne są fikcyjne. I to jest najbardziej zatrważające mówi dr Paweł Grzesiowski z Fundacji Instytut Profilaktyki Zakażeń. Jego zdaniem zapłacimy za to wszyscy. Już teraz mamy wzrost zachorowań na chorobę Leśniowskiego – Crohna, zespół jelita drażliwego. Może być to związane z zanieczyszczonym lekami mięsem – mówi doktor. Najgorsze może jednak nadejść. Jak wynika w polskich fermach używa się m.in. metronidazolu doksycykliny, a także Moksyfloksacyna . Są to leki stosowane u ludzi, ale w medycynie stosuje się je pod ścisłą kontrolą, bo mają wiele skutków ubocznych. Doksycyklina jest groźna dla dzieci, ponieważ powoduje zmiany w układzie kostnym. Dlatego nie podaje się jej dzieciom poniżej 12. roku życia. Metronidazol to chemioterapeutyk, który może mieć właściwości rakotwórcze. Moksyfloksacyna z kolei może być groźna dla osób z chorobami serca, wątroby, z epilepsją. To tylko mała cząstka tego, czym karmione są np. kurczaki i indyki.
Prawo żywieniowe nakazuje, aby kurczaki poddane antybiotykoterapii przeszły odpowiednio długi okres karencji przed ubojem. Praktyka jednak często odbiega od teorii. Sanepid nie jest w stanie zbadać każdej partii, która pojawia się na rynku. Wyrywkowe badania często wykazują obecność antybiotyków. Nie ma już wątpliwości, iż mięso jest jednym z głównych, obok produktów zbożowych, alkoholu i cukru, czynników toksycznych w naszej diecie. To Ty wybierasz, czy będziesz dalej zatruwać swój organizm, czy nie.
Większość ludzi jednak woli, jak co dzień, iść do marketu po drób czy innego rodzaju mięso. Doniesienia o toksyczności tego typu produktów już nam spowszedniały. Mówimy sobie „jakoś to będzie”, lub „wszyscy to jedzą i jakoś żyją”.
Mówimy tak sobie, ale do czasu. Do czasu, aż pojawią się pierwsze kłopoty ze zdrowiem – cukrzyca, tarczyca, nadciśnienie, choroby autoimmunologiczne, fibromialgia, spadki odporności.. Jednak nawet wtedy nie kojarzymy tego z faktem, iż przez ostatnie dekady bezlitośnie eksploatowaliśmy swój organizm. Tych, którzy już w wieku 30, 40, 50 czy 60 lat muszą brać po kilka tabletek syntetyków dziennie, by przeżyć z dnia na dzień. Od Ciebie zależy, czy w tym wieku będziesz żywym trupem – zombie, – który zamiast szalonych wypadów na wycieczki, rower czy spacery, teraz ma równie szalone wypady po przychodniach i oddziałach szpitalnych. Jeśli już teraz zmienisz swoje podejście do spraw odżywiania i używek, w wieku 50 lat, zamiast odbywać całoroczne tourne między onkologią, wewnętrznym, kardiologią a endokrynologią – możesz cieszyć się życiem.
Zalety jedzenia wiejskiego drobiu.
Kupowanie smętnych kawałków kurczaka o zapachu styropianu to wstyd dla prawdziwego smakosza! Wybierzcie się lepiej na targ lub do dobrego sklepu z lokalnymi specjałami albo zamówcie ekologiczny drób u producenta. Mamy przecież w Polsce mnóstwo pysznego ptactwa. Możecie wybrać wiejską kurę, Mięso kurczaków z wolnego wybiegu z pewnością jest zdrowsze. Dzięki stałemu ruchowi ptaki są bardziej umięśnione i mniej tłuste. Zwierzęta nie są narażone na życie w klatkach, co wywołuje u nich dużą agresję i wzrost poziomu hormonu stresu. Podobnie jak jajka od „szczęśliwych” kur są znacznie zdrowsze od tych z chowu klatkowego, tak mięso „szczęśliwych” kurczaków lepiej nam posłuży, niż to od stłoczonych na małej przestrzeni ptaków. – Mięso z kurczaka pochodzącego z hodowli ekologicznej jest nie tylko bardzo smaczne, ale i zdrowe. Zawiera sporo pełnowartościowego i łatwo-przyswajalnego białka, jest bogate w wit. A, PP oraz witaminy z grupy B.
Warto jednak pamiętać, że nie jesteśmy skazani na popularnego kurczaka. Można zastąpić go np. mięsem z indyka, kaczki czy gęsi. O ile przeciętny kurczak z hodowli przemysłowej żyje około 6 tygodni, indyk ma 4 razy więcej czasu, by nabrać masy, co oznacza, że istnieje znacznie mniejsza pokusa, by przyspieszyć jego wzrost. Dodatkowo indyki umierają, gdy trzymane są w ścisku, co wymusza hodowlę w lepszych warunkach. Jak przekonują specjaliści ds. żywienia człowieka mięso tego ptaka jest też mniej alergizujące niż kurczaka. – Są jednak farmy, na których zarówno wyżywienie jak i warunki życia spełniają normy ekologii. Najczęściej są to gospodarstwa położone w ekologicznych rejonach Polski, na Mazurach, Podlasiu, czy w Świętokrzyskiem. Tam kurczaki żyją na ściółce i mają dostęp do spacerów po świeżym powietrzu. Dodatkowo karmione są surowcami pochodzenia roślinnego, takimi jak kukurydza, otręby, pszenica, bez antybiotyków, hormonów i modyfikowanej żywności.
Jak więc rozpoznać ekologicznego kurczaka? Zdrowy wiejski drób jest umięśniony i mniej otłuszczony, jego mięso ma zwartą konsystencję, w przeciwieństwie do galaretowatej struktury kurczaka przemysłowego. Filety z piersi ważą ok. 250 gramów, natomiast te sztucznie karmione dochodzą nawet do pół kilograma. Najważniejszy jest jednak wpływ spożywania mięsa na organizm człowieka. Ekologicznie hodowany kurczak jest zdrowy i spokojny, nie wydzielają się w nim hormony agresji i stresu, a co za tym idzie, nie spożywamy ich również i my. Jego mięso jest źródłem pełnowartościowego białka. Cieszy też fakt, że rośnie świadomość konsumentów w zakresie ekologicznego żywienia, dlatego zwracajmy uwagę na pochodzenie kupowanego drobiu.
tel. 32 353 20 27
kom. 503 – 144 – 481