Pan Stanisław z Tych na temat diety optymalnej dowiedział się jak większość pacjentów w owym czasie z Dziennika Zachodniego. Miał wtedy dopiero 44 lata i w zasadzie nie narzekał na zdrowie, jedynym problemem była wysypka w postaci bąblów na całej skórze. Szukając przyczyny, zauważył zależność jadania w ostatnim czasie około sześciu miesięcy kurczaków.
Lekarze nie potrafili mi pomóc, dopiero po przeczytaniu książki dr Kwaśniewskiego zrozumiał, że przyczyną jest jadanie niezdrowych kurczaków. Był pod wrażeniem wiadomości jakie tam znalazł, więc radykalnie zmienił sposób odżywiania. W tym czasie były liczne spotkania z dr Kwaśniewskim, jak również z innymi lekarzami zajmujących się pacjentami przechodzącymi na dietę. Brał w nich czynny , gdyż chciał się dowiedzieć jak najwięcej na temat diety. W początkowym okresie tylko on odżywiał się według zasad dr Kwaśniewskiego. Pan Stanisław pamięta, że w jego domu rodzinnym odżywianie było według starej tradycji tz. świnie swojego chowu, zjadało się jedną to biło się następną. Produkty rolne bez nawozów sztucznych, wszystko na oborniku, było to dość spore gospodarstwo rolne, były nie tylko świnie lecz również krowy, owce, jadało się sporo baraniny, kury, swojskie jajka, masło, sery , śmietana.
Tak odżywiałem się do 19 tego roku życia i model żywienie zmieniłem dopiero wtedy kiedy wyjechałem na Śląsk do pracy. Byłem zmuszony kupować produkty żywnościowe w sklepach, często bywało to już produkty przetworzone. W owym czasie była moda na wszelkie margaryny i inne śmieciówki. Człowiek ulegał pokusie a brak rzetelnej wiedzy zrobił swoje, częściej jadałem margarynę i oleje do tego sporo owoców i warzyw. Margarynę używaliśmy do smażenia mięsa a pamiętam, że w domu rodzinnym mięso smażyło się wyłącznie na smalcu lub łoju. Tak beznadziejnie odżywiałem się do czasu przykrej i uciążliwej wysypki. Wtedy dopiero zrozumiałem jak zła była moja dieta odkąd wyjechałem do miasta. Po przejściu na dietę optymalną po około dwóch miesiącach, wysypka ustąpiła.
Lekarze do których wtedy chodziłem, bezradnie rozkładali ręce, nie wiedzieli jaka jest przyczyna mojej wysypki. Lecz ja już wtedy wiedziałem jaka jest przyczyna, sztucznie pędzone kurczaki zrobiły dość spore spustoszenie w organizmie. Początki diety nie były dla mnie trudne, aczkolwiek media informowały o szkodliwości jedzenia jajek, masła, smalcu lecz ja się tym nie przejmowałem. Odstawiłem cukier i wszelkie jego przetwory a o jedzeniu kurczaków nie było już mowy. Żona początkowo nie chciała zmienić swojego modelu odżywiania, lubiła owoce i ciasta. Obserwowała mnie i ku mojej uciesze po około pół roku zwyciężył u niej rozsądek. Przez 10 lat chorowała na dnę moczanową i trochę się nacierpiała.
Dla mnie była to spora ulga i razem z żoną jesteśmy na diecie optymalnej około 17 lat.
Zwracamy uwagę na jakość pożywienia, zdobywamy je różnymi sposobami, mam to szczęście, że mam do nich dostęp. Wielką radością dla nas jest to, że nasze już dorosłe dzieci przeszły wiele lat temu na nasz model żywienia. Tak też odżywiają swoje dzieci a nasze wnuki. Uczą się bardzo dobrze, chodzą do szkół muzycznych nie chorują tak jak ich rówieśnicy. Często wracam myślami do domu rodzinnego i zauważyłem pewną zależność diety i postu. Moja matka była osobą bardzo wierzącą, pościła 3 razy w tygodniu, poniedziałek, środa, piątek. Nie jadła wtedy jajek, mięsa i żadnego tłuszczu nawet swojskiego mleka nie piła. Jej dieta składała się głównie z chleba, jabłek i jałowe zupy. Ojciec zaś który postu nie przestrzegał i jadł zawsze dobrze , dożył 94 lat. Odszedł tylko dlatego, gdyż w nocy schodząc do toalety się wywrócił i złamał miednicę, to też było powodem jego zgonu. Mama zaś dożyła tylko 77 lat, była bardzo schorowana i jej organizm był bardzo wyniszczony , teraz już wiem, że to była wina diet postnych. Zauważyłem w swoim domu rodzinnym duży kontrast, niedożywiona i schorowana matka i zdrowy ojciec który nigdy nie pościł. Chcę zaznaczyć, że w mojej licznej rodzinie nikt poważnie nie choruje, z piątki rodzeństwa w różnym wieku nikt nie choruje na cukrzycę czy choroby serca. Teraz już wiem, że dobrze odżywione dziecko to najlepszy kapitał jaki może dać rodzic swoim pociechą. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że prawie cała moja rodzina jest na diecie optymalnej i śmiało mogę powiedzieć, że jesteśmy rodziną zdrową i szczęśliwą.
Pan Stanisław jest naszym pacjentem od kilku lat, od czasu do czasu korzysta z zabiegów prądów selektywnych. Chętnie opowiada o swoim domu rodzinnym i panujących tam zwyczajach. Czule wspomina swoich rodziców , a na uwagę zwraca fakt, jak ważne było odżywianie. Ortodoksyjnie religijna matka i jej niedożywienie spowodowane postnymi dietami i ojciec który postu nigdy nie przestrzegał i jego niespotykana siła i witalność była wzorem do naśladowania. Pan Stanisław wraz ze swoją rodziną nie zastanawiali się zbyt długo nad wyborem właściwej diety. Wiedzą, że osoby niedojadające nie mają szans na bycie zdrowym. Już wiedzieli, że tylko produkty proste a zarazem zdrowe trzeba w miarę możliwości mieszkając w dużym mieście zdobywać. Jaką żywność mamy w naszych sklepach to wszyscy wiemy to żywność w której często nie ma życia to żywność przetworzona i sztuczna. Dlatego też ludzie dobrze odżywieni mogą skutecznie bronić się przed chorobami. Świeże wiejskie masło, jajka i tłusta śmietana to przecież najlepsze lekarstwo. To substancje i związki które pozwalają i napędzają przemianę materii, które bronią nasze ciało przed zużyciem i chorobami. Pan Stanisław emanuje witalnością i radością. Jesień i zima mija mu bez przeziębień a o lekach na nadciśnienie które zażywają jego koledzy nie musi pamiętać, bo nigdy ich nie zażywał. Dobra organizacja codziennych zajęć i czynny odpoczynek z rodziną to wszystko daje chęć do życia . A rezultat ? to dobre zdrowie dla całej rodziny , to dyscyplina podparta szczerością.
tel. 32 353 20 27
kom. 503 – 144 – 481