Pan Jacek w 2011 roku utracił pracę w dużej prestiżowej firmie w której pracował około 20 lat. Początkowo nie przejął się bardzo wierząc, że szybko znajdzie następną. Niestety tak się nie stało , pomimo usilnych starań przez około dwóch lat był bezrobotny. Oszczędności szybko się skończyły i tym samym z miesiąca na miesiąc brakowało mu na podstawowe potrzeby dnia codziennego a tym samym na jedzenie. Wcześniej nie zwracał uwagi na to co je. Pracował około 8- 10 godzin dziennie, jadł najczęściej w zakładowym bufecie, na śniadanie bułki z serem, drożdżówki, naleśniki czy pierogi. Dwa razy w tygodniu kawałek kurczaka czy ryby w grubej panierce, do tego słodzony napój. Po pracy żeby się odstresować wypijał jedno, czasem dwa piwa. Na swoje zdrowie się nie uskarżał, czasem bolał go tylko kręgosłup, ale wiedział, że to od siedzenie długich godzin przy komputerze bo tego wymagała jego praca zawodowa. Po utracie pracy będąc na bezrobotnym zostawało mu około 5 złotych na codzienne wyżywienie. Kupował mleko dwie bulki, kubek najtańszej margaryny, czasem pozwalał sobie na tani słodki dżem. Po pewnym czasie popadł w depresję, leżał w łóżku a zwykłe codzienne czynności, jak mycie czy sprzątanie przychodziły z wielkim trudem. Do głowy przychodziły czarne myśli, był bardzo słaby i zmęczony, zaczął go boleć brzuch i często pojawiały się uciążliwe biegunki.
Za ścianą mieszkała emerytowana lekarka do której któregoś dnia zapukał z prośbą o lek przeciwbólowy gdyż bolała go głowa a nie miał środków finansowych na zakup. Starsza Pani zainteresowała się zdrowiem swojego młodego sąsiada, wypytała co jadł, widząc, że sporo w ostatnim czasie zeszczuplał. Wysłuchała jego zwierzeń i kłopotów związanych z utratą pracy oraz depresji z którą się zmagał. Poczęstowała go pyszną gorącą zupą której smak do dziś pamięta. Po jedzeniu bułek z mlekiem to był naprawdę rarytas. Starsza Pani długo myślała co zrobić z młodym sąsiadem by go nie urazić gdyż miał sporo różnych zmartwień. Zaproponowała wizytę u specjalisty (psychiatry), długo tłumacząc dlaczego musi się spotkać ze specjalistą. Nie miał nic do stracenia, więc zgodził się na wizytę, zresztą starsza Pani dopilnowała, żeby poszedł i dał sobie pomóc. Lekarz zapisał lek przeciwdepresyjny bojąc się o życie swojego pacjenta. Starsza Pani pilnowała żeby lek zażywać i po kilku tygodniach poczuł się na tyle dobrze by dalej się nie zrażać i szukać pracy. Efekty jego poszukiwań nadal były mizerne, ale już nie miał czarnych myśli. Sąsiadka częstowała go różnymi frykasami i chcąc się jakoś za to zrewanżować zaproponował jej pomoc w robieniu zakupów. Na liście zakupowej było sporo jaj, masła, śmietany, mięsa typu żeberka czy ogonki wieprzowe które pierwszy raz w życiu widział na oczy. Był zdziwiony, gdyż taka lista powtarzała się często i zawsze to samo. Wytłumaczyła mu, że jest na diecie optymalnej i zarazem najlepszej jaka jest i dlatego mimo swojego podeszłego wieku ma się dobrze i jest w miarę zdrowa. Długo tłumaczyła dlaczego tak ważne jest dobre odżywianie i dlaczego nie powinien jeść białego pieczywa i pić mleka. Wiedziała, że nie ma pracy i środków na inny model żywienia i choć go mocno wspierała i często częstowała by nie podupadł na zdrowiu jego sytuacja była nadal trudna. Dała mu do przeczytania książkę dr Kwaśniewskiego żeby wiedział jak ważne jest dobre odżywienie. Okazało się, że taką książkę ma w domu, którą wiele lat temu dostał od swojego znajomego ma któreś urodziny. Książkę odłożył na półkę której nigdy nie miał czasu przeczytać. Więc wrócił do zapomnianej lektury i zainteresował się literaturą doktora. czuł się na tyle dobrze, że mógł się skupić na lekturze. Mógł też ze swoją sąsiadką porozmawiać na ten temat i teraz wiedział dlaczego kupuje tyle dobrych jajek , masła czy mięsa.
Wiedział, że na pewno musi zmienić swój sposób odżywiania. Los się jednak do niego uśmiechnął i dostał dorywczą pracę na pobliskim dużym targowisku w mieście w którym mieszkał i robił zakupy dla starszej Pani. Co prawda praca była fizyczna ( pomoc w rozładunku towaru ) wcześniej pracował wiele lat umysłowo i to było dla niego dużym wyzwaniem. Praca była słabo płatna ale cieszył się, że może się czymkolwiek zająć i być pożyteczny. Kupcy z zainteresowaniem obserwowali Pana Jacka z jakim zapałem dźwiga ciężkie skrzynki i worki. Z czasem dostawał jajka tz. stłuczki, czy resztki pozostałego gorszej jakości mięsa i kości. Do tego doszły warzywa i owoce. Cieszył się bardzo i przy pomocy swojej życzliwej sąsiadki zaczął smażyć pyszne omlety i gotować dobre zupy. Już nie był głodny i zmartwiony. Po dniu pracy czuł się zmęczony ale i szczęśliwy, dobrze się wysypiał, bóle brzucha i uporczywe biegunki ustąpiły. Po siedmiu miesiącach lekarz psychiatra zgodził się na odstawieniu leku przeciwdepresyjnego. Za zarobione pieniądze mógł zapłacić zaległy czynsz, kupić masło, śmietanę czy inne optymalne produkty. Po kilku miesiącach dostał swoją wymarzoną dobrze płatną umysłową pracę. Nie jada już w zakładowym barze, rano przed wyjściem do pacy przyrządza pyszny omlet i zabiera drugie śniadanie do pracy. Na słodkie napoje nie może patrzeć i dziwi się jak mógł się kiedyś tak źle odżywiać. Nauczył się gotować dobre zupy na ogonkach wieprzowych i smażyć pyszne żeberka. Jest wdzięczny swojej starszej sąsiadce za pomoc i naukę gotowania oraz wprowadzenia w arkany diety optymalnej.
Dla Pana Jacka utrata pracy była traumatycznym przeżyciem. Doświadczył tego srodze i niewiele brakowało by stracił zdrowie i być może nawet życie. W dzisiejszych trudnych czasach dla wielu praca jest dużym dobrodziejstwem XXI wieku. Dzięki swojej starszej sąsiadce Pan Jacek pozwolił sobie pomóc. Godzinami słuchała jego zwierzeń i dzięki jej opanowaniu i cierpliwości z wielką dozą spokoju, pomału pomagała Panu Jackowi.
Zanim zaczniemy zmierzać do celu, warto sobie przypomnieć, jaki jest porządek rzeczy na tej planecie. Nic nie porusza się po liniach prostych. Nie ma celu, który można osiągnąć bez przeszkód. Ważne jest kim się staniesz. Nasz pacjent postawił sobie cel, bycie zdrowym, wie, że teraz niezależnie co się stanie poradzi sobie z przeciwnościami losu. Jesteśmy zaprogramowani na rozwiązywanie problemów i wynajdywanie nowych sposobów działania, bo przecież problemy są integralną częścią nas i zmuszają do ciągłej nauki i doświadczania nowych rzeczy. Dziś Pan Jacek ma 47 lat i z nadzieją patrzy w przyszłość. Cieszy się, że za ścianą jego mieszkania mieszka starsza emerytowana lekarka z którą się zaprzyjaźnił i wskazała mu nową drogę na wiele lat.
tel. 32 353 20 27
kom. 503 – 144 – 481