Nasza pacjentka Brygida K. z Chełma Śląskiego opowiedziała nam swoją przygodę z dietą optymalną i zmianą jaka nastąpiła w całej jej rodzinie.
Drogą pantoflową od mojej sąsiadki dowiedziałam się, że zmieniła sposób odżywiania swojej rodziny. Poinformowała mnie, że ukazują się w Dzienniku Zachodnim ciekawe artykuły na temat diety optymalnej na temat różnych jednostek chorobowych. Dr Kwaśniewski w sposób rzeczowy i logiczny odpowiadał na pytania pacjentów zainteresowanych zmianą sposobu odżywiania. Sąsiadka była zadowolona ze zmiany odżywiania, szczególnie, że wcześniej znałam ją jako osobę otyłą i mocno schorowaną. Zmieniła dietę nie tylko sobie lecz również mężowi. Pożyczyła mi gazety z artykułami, które zrobiły na mnie duże wrażenie. Wróciły wspomnienia z dzieciństwa z pobytu na wsi , dobrego prostego jedzenia takiego jak, wiejskie prosto od krowy mleko, swojskie masło, śmietana, pyszne jajka, kury indyki, kaczki gęsi jak również świniaki. Miałam wtedy 44 lata i już trapiły mnie różne choróbska, takie jak : skokowe nadciśnienie tętnicze, arytmia serca która była bardzo dokuczliwa, depresja która niszczyła mi życie, bolące stawy, bóle kręgosłupa. Lekarze zapisywali różne specyfiki, które nie wiele pomagały. Lekarze straszyli, że muszę te leki zażywać do końca życia. Po przeczytaniu artykułów w dzienniku zakupiłam również książki dr Kwaśniewskiego bo chciałam na temat diety wiedzieć jak najwięcej. Postanowiłam udać się do lekarza optymalnego , który by mnie poprowadził w początkowej fazie diety. Zależało mi na tym, żeby zażywać jak najmniejszą ilość leków. Dr Gwóźdź część leków od razu odstawiła, pewne musiałam jeszcze jakiś czas zażywać, szczególnie na depresję. Dostałam odpowiednie zalecenia w sposobie stosowania diety. Po około roku poczułam się zdecydowanie lepiej, przestałam zażywać leki na depresję. Po 4-5 latach poczułam się bardzo dobrze, że postanowiliśmy z mężem o wybudowaniu domu na wsi. Wiązało się to dla nas z całkowitą zmianą naszego życia. Marzyło mi się nie tylko świeże wiejskie powietrze lecz również wiejskie jajka i swoje ekologiczne warzywa. Dziś mam lat 58, zrealizowałam swoje marzenia o wybudowaniu domu, mam świeże jajka, króliki, kury i swoje warzywa. Z dumą mogę powiedzieć, że nie zażywam od wielu lat żadnych leków i czuję się wyśmienicie. Na moim stole gości zawsze świeże jajko, masło, śmietana i teraz nie wyobrażam sobie innej diety. Taki sposób odżywiania zajmuje mi zdecydowanie mniej czasu. Dla mnie ważna jest nie tylko sama dieta lecz również wszystko to co dotyczy zdrowego stylu życia. Ruch, ekologia to wszystko ma znacznie. Staram się żyć jak najbardziej ekologicznie, nasz dom został wybudowany całkowicie ekologicznie – drewno. W mojej szafie gości bawełna, len, jedwab, wełna, a ubrania jak rzadko kto w dzisiejszych czasach piorę w łuskach orzechów piorących, do mycia używamy szarego dobrego mydła, zaś do utrzymania czystości w domu używam sody oczyszczonej, octu, soli, cytryny, oliwy itp. Wypoczywam tylko czynnie, jazda na rowerze, chodzę z kijkami, chodzę do gminnego ośrodka sportu i rekreacji na zumbę, fitball, pilates. Ja i moi najbliżsi nie mamy nadwagi bo nasza energia jest w sposób odpowiedni spożytkowana. Cieszy mnie, że moja córka ma większego bzika na punkcie zdrowego stylu odżywiania, jak również ekologii. Włosy myje w samych żółtkach, nie używa żadnych kremów, szamponów a cera i jej włosy wyglądają ślicznie. Nie używamy żadnych nawozów sztucznych tylko kompostu. Żyć ekologicznie nie jest trudno, tylko trzeba myśleć i przestawić stary, zły sposób myślenia.
Komentarz Arkadii II
Panią Brygidę K. poznałam wiele lat temu w Arkadii w Katowicach. Tak, jak opowiedziała była osobą już wtedy dość schorowaną. Dokuczała jej wtedy również depresja, która ją dopadła. Zażywała sporo różnych specyfików na różne schorzenia. Miała nadzieję, że właściwa dieta pomoże jej się uporać z problemami zdrowotnymi. Na początku nie było jej łatwo, ciągle coś szwankowało, raz leciało ciśnienie do góry to znów niepokój pod sercem.
Chodziła na kontrolne wizyty lekarskie, pomału i ostrożnie dr Gwóźdź odstawiała leki które zażywała. Z pokorą i zainteresowaniem przyjmowała wszystkie zalecenia. Dziś po 12 latach stosowania diety może powiedzieć, że wygrała i nigdy się nie poddała. Nie zwątpiła w sens diety a co za tym idzie przestawiła pomału całą swoją rodzinę na inny model żywienia. Zmiana sposobu myślenia jest bardzo trudna do przeprowadzenia, czasem zbyt łatwo się poddajemy, nikomu nie udaje się wszystko przez cały czas, bo wiemy, że kiedy czasem przegrywamy albo stajemy przed problemem, możemy potraktować to jako okazję nauczenia się czegoś nowego o nas samych, co sprawi, że będziemy silniejsi. I tą właśnie siłę ma nasza pacjentka, pokonała wiele przeszkód by wreszcie cieszyć się zdrowiem, latem wiejskim powietrzem , wybieraniem jajek z własnego kurnika, cieszyć się z życia i z tego, że cała rodzina myśli podobnie. Córka Pani Brygidy jest mądrą młodą kobietą która chce być zdrowa, szczęśliwa i otoczona wszystkim co jest zdrowe dla człowieka. Jej motto brzmi: jak najmniej chemii nie tylko na talerzu, lecz wokół niej i jej otoczenia.
Od zanieczyszczonego środowiska naturalnego nie ma ucieczki. Najgroźniejsze ze znanych nam toksyn czają się dziś na nas w zaciszu naszych domów, tam gdzie, niestety niesłusznie czujemy się najbezpieczniejsi. Mamy z nimi bliski kontakt, wszyscy jesteśmy w jakimś sensie ,, zjednoczeni przez zanieczyszczenie ” i to właśnie dało tej rodzinie siłę napędową bo zacząć to zmieniać od małych rzeczy.
tel. 32 353 20 27
kom. 503 – 144 – 481