Od marca br. żyjemy w warunkach ogłoszonej na całym świecie pandemii wirusa SARS-COV-2. Wprowadzono w międzyczasie różne, zmieniające się ograniczenia dotyczące życia publicznego, gospodarczego, kulturalnego, edukacyjnego i terapeutycznego. Ograniczenia te od początku cechowały się wysoką niekonsekwencją i totalnym brakiem logiki postępowania. Sam pan minister zdrowia stwierdził w wywiadzie dla radia RMF w dniu 25 lutego 2020, że „maski nie pomagają, one nie zabezpieczają przed wirusem, one nie zabezpieczają przed zachorowaniem”. Na pytanie dziennikarza: „To po co ludzie je noszą”? odpowiedział: „Nie wiem (…), WHO nie zaleca”. Po kilku tygodniach wprowadzono nakaz noszenia masek. A obecnie – znów nakaz w całej przestrzeni publicznej, w całym kraju! Po 2 tygodniach zamknięto wszystkie szkoły, uniemożliwiając edukację dzieciom i młodzieży, którzy już do końca roku szkolnego tam nie powrócili. Wówczas na całym świecie nie stwierdzono zachorowań w tym przedziale wiekowym. Dziś (październik 2020) uczniowie chodzą do szkół, choć z ograniczeniami: nakaz noszenia masek lub przyłbic na korytarzach klasowych, choć w klasach one nie obowiązują. O tzw. dystansie społecznym 1,5 m w klasach nie ma mowy, bo połowa uczniów musiałaby nie chodzić na zajęcia. Nadal zachorowalność u dzieci i młodzieży jest znikoma. Zamknięto dostęp pacjentów do lekarzy rodzinnych. W obawie o kogo? W obawie o pacjentów czy może lekarzy? Dla kogo jest SŁUŻBA ZDROWIA? Wygląda na to, że to nie jest żadna służba. Lekarze leczą online! O zgrozo, jak można leczyć nie widząc pacjenta?! Z wyglądu, postawy, zachowania, ruchu i mowy można postawić wiele rozpoznań. Czy uczy się tego dzisiejsze pokolenia lekarzy? Raczej nie. Karmi się nas codziennie informacjami o wciąż wzrastającej ilości zachorowań na COVID-19 do 500-600 dziennie. Informacja jest nieścisła. To są ilości osób, u których stwierdzono dodatni wynik testu PCR. Nie ma informacji, ile z tych osób choruje. Fakt, że test PCR jest testem niespecyficznym dla wirusów – czyli nie wiadomo co wykrywa, nie przeszkadza nikomu na całym świecie stosować go do diagnostyki COVID-19. Nie zestawia się tych danych z zachorowaniami na inne choroby. Np. na grypę. Jak podaje Państwowy Zakład Higieny w okresie 01-07.10.2020 ilość zachorowań na grypę wynosiło 53 062. W tym samym tygodniu 2019r. – 111 154. Na COVID-19 w ciągu pierwszego tygodnia października br. 8 978. W całym kraju od początku ogłoszenia „pandemii” (marzec) do października 2020 stwierdzono ok. 130 000 zakażonych. Po pół roku ilość zakażonych jest porównywalna do ilości zakażonych grypą w ciągu 1 tygodnia. Ile jest rzeczywiście chorujących? Tej informacji nie ma. Liczby mówią jasno o nieistniejącej pandemii. Mamy nowego wirusa. I tylko tyle. Jak każdy wirus jest do pokonania własnymi siłami odpornościowymi organizmu. Mam nadzieję, że nie daliście się zastraszyć podawanymi codziennie komunikatami.
Otóż najgorszy jest strach, obawa o zdrowie swoje i najbliższych. Wydawałoby się, że powiedzenie „bo zdrowie jest najważniejsze” jest wytartym sloganem, a jednak na nim zbudowano epidemię strachu. Lęk to jedna z bardzo negatywnych emocji, wywołująca silny stres. Jak wiadomo stres, czyli nadmierne pobudzenie sympatycznej części naszego układu autonomicznego, może objawiać się bardzo wieloma dolegliwościami. Od błahego kataru po choroby nowotworowe. Dlatego przede wszystkim NIE BÓJMY SIĘ! Trzeba konsekwentnie budować swoją odporność fizyczną i psychiczną. Wszyscy stosujący żywienie optymalne od lat wiedzą, że ten sposób odżywiania jest najlepszą drogą do osiągnięcia trwałej odporności na wirusy, bakterie, grzyby i inne zakażenia. Zdecydowana większość osób „optymalnych” nie choruje na żadne infekcje. Jeżeli się zdarzają, to nie mają ciężkiego przebiegu i szybko mijają. Nie dają powikłań. Ja sama, przez ostatnie 23 lata stosowania diety, miałam kilka razy katar i jeden raz zapalenie zatok obocznych nosa. Żywienie to daje też dobrą energię do życia, dobry nastrój, zadowolenie i szereg innych pozytywnych emocji. Tymi dobrymi emocjami możemy się dzielić i zarażać nimi innych. Trzeba jednak pamiętać, że dobre zdrowie to nie tylko odpowiednie odżywianie. Życie jest bardziej skomplikowane. Szybko rozwijająca się tzw. cywilizacja XX i XXI wieku niszczy w zastraszającym tempie naturę, której jesteśmy częścią. Niszczymy też siebie. Zatruwamy ziemię, powietrze i wodę. Żeby z tego korzystać, musimy to wszystko najpierw oczyścić. Przystosować wodę do picia. Najlepiej stosować wodę strukturyzowaną o pH 9,5, wodę plazmowaną w odpowiedniej dla siebie ilości, średnio ok. 2 l / dzień. Stosować jak najmniej przetworzoną żywność dobrej jakości. Bardzo ważnym elementem jest ruch. Każdego dnia powinniśmy znaleźć przynajmniej 1 godzinę na spacer, ćwiczenia, jazdę na rowerze czy basen. Na to, co sprawia nam przyjemność! Trzeba też poświęcić czas na rozmyślanie, medytację lub modlitwę, tak aby zaktywować naszą podświadomość. Pozbyć się złych emocji: zazdrości, nienawiści itp. Dopiero wszystkie te elementy złożą się na osiągnięcie przez nasz organizm równowagi. Trzeba postawić sobie taki cel i do niego dążyć. Nie można odpuszczać. Cel to zdrowie, radość życia. Warto się temu poświęcić.
lek. med. Ewa Łukaszek-Gwóźdź
tel. 32 353 20 27
kom. 503 – 144 – 481