Pani Gabrysia chętnie opowiedziała nam swoją historię związaną z dietą optymalną.
O diecie dowiedziała się od byłego męża który od lat chorował na łuszczycę. Wtedy jeszcze mieszkali razem i co jakiś czas były mąż chodził na kontrolne wizyty lekarskie. O dziwo, dietę optymalną zaproponowała byłemu mężowi Pani doktor dermatolog. Wytłumaczyła mu jasno dlaczego ma przejść na dietę i jakie pozytywne skutki ma to na jego skórę i ogólnie na zdrowie. Tę informację przekazał w domu, byłam bardzo zdziwiona gdyż do tej pory jedliśmy bardzo chudo. W tym też czasie ukazywały się pierwsze artykuły w dzienniku zachodnim na temat diety optymalnej, wszystkie je czytałam i byłam pod dużym wrażeniem zawartych tam informacji. Zachęciło mnie to bardzo do zmiany sposobu odżywiania tym bardziej, że to lekarz dermatolog sam zaproponował tak radykalną zmianę. W tym czasie sama już dość sporo chorowałam na serce i tarczycę, byłam stale osłabiona nie mogłam zrobić większego wysiłku fizycznego, czułam stałe zmęczenie i znużenie. Na tarczycę zażywałam euthyrox.
Miałam wtedy 38 lat i przecież kawał życia przed sobą i musiałam coś w swoim życiu zmienić. Zmieniłam dietę dla całej mojej rodziny. Początki były zaskakujące, były mąż sporo zeszczuplał, łuszczyca pomału się cofała , lekarz dermatolog był bardzo zadowolony z postępów zdrowotnych byłego męża. Lecz niestety, były mąż po pewnym czasie zaniechał diety ze złym skutkiem dla jego zdrowia.
Ja wręcz przeciwnie, to jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że dieta optymalna ma sens i z większym zapałem ją stosowałam. Po sobie też widziałam pozytywne zmiany, nie czułam się już tak zmęczona i obolała. Czytałam też wszystkie dostępne publikacje dr Kwaśniewskiego na temat diety i o jej pozytywnych skutkach. Przed dietą bardzo źle się odżywiałam, na pierwszym miejscu były dla mnie ważne owoce, sokowirówka chodziła u mnie na okrągło, jadłam owoce i piłam soki bo tak byłam nauczona przez matkę, z mięsa jedynie kurczaki, ale jabłka kilogramami. Teraz dopiero wiem z czego chorowałam i z czego tak bardzo źle się czułam.
Z radością rozpoczęłam nowy rozdział w moim życiu i w mojej kuchni.
Nauczyłam się gotować z książki kucharskiej doktora Kwaśniewskiego. Piekłam sama chleb, placki serowe, lody optymalne i wiele innych pyszności. Byłam wygłodzona po tych owocach i sokach, chciało mi się wszystkiego co zawierało białko. Tak mi to bardzo smakowało, że zatraciłam umiar w proporcjach. Myślałam, że po przeczytaniu książek wiem wiele, ale jak się okazało jadłam za dużo białka i po pewnym czasie bolały mnie stawy, palce u nóg i ogólnie źle się czułam. Efekty mojego, mogę śmiało powiedzieć obżarstwa dały mi się we znaki. Zgłosiłam się do Arkadii w Katowicach gdzie uświadomiono mnie o moich błędach.
Kwas moczowy był sporo podwyższony i jak się okazało była to dna moczanowa. Musiałam zmienić swoje nawyki żywieniowe, miałam również nadwagę i bardzo chciałam zeszczupleć.
Kwas moczowy był podwyższony, przez okres 7 dni musiałam brać leki.
W Arkadii w Katowicach ustalono mi właściwą dietę i po kilku tygodniach pomału wracałam do zdrowia. Zmieniłam dietę i waga szybko leciała w dół. Ten przykry incydent miał miejsce 3 lata temu i wiem, że to ja byłam winna gdyż pozwalałam sobie na zbyć duże porcje. Od tego czasu czuję się dobrze, skorzystałam z zabiegów prądów selektywnych i powtarzam je co jakiś czas. O opuchniętych kostkach i bolących stawach mogę zapomnieć i myślę, że już nigdy mi się to nie przytrafi gdyż ból był zbyć duży i naprawdę nie warto się przejadać bo i po co. Teraz zjadam ilość białka jaką mi wyliczyli w Arkadii, żałuję, że wcześniej nie zgłosiłam się na wizytę, wychodząc z założenia, że można jest do woli i ile się chce, a ja chciałam i jadłam. Do dnia dzisiejszego piję kompot z natki pietruszki z sokiem z cytryny, a na moim stole często gości sok z kiszonej kapusty. Oprócz codziennej porcji żółtek 5-6 szt w postaci omletu, nie zapominam o produktach odkwaszających organizm takich jak : pietruszka, seler, sok z cytryny, buraki i inne. Zupy kolagenowe jadam raz w tygodniu, latem zaś raczę się lodami optymalnymi które traktuję jak pełnowartościowy posiłek. Mięso 3 razy w tygodniu około 100 gram nie więcej od czasu do czasu kawałek ryby, czasem trochę sera i już jestem syta. Latem trochę sezonowych owoców takich jak : maliny, truskawki, jagody ewentualnie wiśnie i nie więcej jak około 100g. Porcje są naprawdę niewielkie i co najważniejsze mam prawidłową wagę i czuję się świetnie. Przejście kilku kilometrów po górach nie powoduje u mnie zmęczenia. Jestem bardzo aktywna ruchowo, sporo chodzę. Do tramwaju czy autobusu 2-4 przystanki to nawet nie wchodzę, wolę podejść zdecydowanym krokiem bo wiem, że to wszystko dla mojego zdrowia. Od dwóch lat wreszcie mam prawidłową wagę, przy wzroście 165 cm ważę 65 kg, mam 54 lata i jestem emerytowaną nauczycielką. Moją pasją są wycieczki górskie i czytanie książek szczególnie dotyczących zdrowego stylu życia, interesuje mnie wszystko co dotyczy żywienia optymalnego.
Z mojej rodziny tylko ja jestem na żywieniu optymalnym, reszta rodziny niestety wróciła do dawnych przyzwyczajeń żywieniowych , żałuję gdyż córka oraz zięć już mają problemy ze zdrowiem i z wagą ciała. Myślę, że kiedy trochę dojrzeją to zmienią swój model żywienia na zdrowy i właściwy.
Pani Gabrysia tak jak wielu innych pacjentów po przejściu na dietę optymalną trochę pobłądziła w dogadzaniu swojego podniebienia. Zważywszy, że z domu rodzinnego nie wyniosła zdrowych i można nawet powiedzieć poprawnych nawyków żywieniowych.
Chciała zasmakować wszystkiego co dobre, a dobre było wszystko. Chleb i placki serowe, serniki, zupy kolagenowe w nadmiarze do tego podroby, mięso, jajka itp. Po czasie okazało się, że waga leci do góry czego nie chce żadna kobieta a i samopoczucie nie było najlepsze. Przecież wiedziała o tym, że dieta jest dobra a jednak coś jest nie tak z jej stanem zdrowia.
Pani Gabrysia jest osobą dociekliwą, poszukującą, więc szybko trafiła na właściwe tory.
Z uwagą słuchała wszystkich uwag, wszystko dokładnie zapisując żeby nic jej nie umknęło.
Zdecydowanie obniżyła swoje porcje, zwrócono jej również uwagę na produkty odkwaszające organizm i do dziś pije kompot z pietruszki który uważa za swój ulubiony.
Cieszy nas to, że jest odważna, nie wstydzi się pytać, ma sporo energii, jest zawsze uśmiechnięta i chętnie dyskutuje z pacjentami na temat diety. Zna wartości odżywcze wielu produktów spożywczych ( do czego zawsze zachęcamy naszych pacjentów ), produkty spożywcze dobiera bardzo uważnie bo wie, że to co je, to ma wpływ na jej zdrowie.
O przykrych i bolesnych dolegliwościach może zapomnieć na zawsze, czego jej bardzo życzymy.
tel. 32 353 20 27
kom. 503 – 144 – 481